Z ziemi poznańskiej do łódzkiej – dzień 2 i 3

Pierwszy dzień wyprawy został opisane we wcześniejszym poście.

Data: 3-4 czerwiec 2021

Zacznę od tego, że to będzie długi wpis i tak naprawdę powinien zostać rozbity na dwa, trzy, albo i więcej. Ale skoro tak długo zwlekałem z publikacją tej relacji, to już nie będę kombinował. Jak ktoś wytrwa do końca to chwała mu za to.

Wrócę więc do czwartku 3 czerwca 2021 roku. Tego dnia nocowałem nad jednym z jezior w okolicach miejscowości Zaniemyśl. To gdzieś po środku między Śremem, a Środą Wielkopolską. Ale chyba najlepiej powiedzieć, że są to okolice Poznania. Obudziłem się dość późno. Zazwyczaj staram się wygrzebywać z pieleszy jak najwcześniej, aby przeżyć i uchwycić na zdjęciach wschód słońca. Ale widocznie za dobrze mi się spało i naturalny budzik nie zadziałał. Złożyłem obozowisko, zjadłem śniadanie i ruszyłem w drogę. Jednak nie udało mi się za szybko opuścić bezpośrednich okolic noclegu. A to dlatego, że było tam po prostu ładnie i co chwila się zatrzymywałem przy jakiś atrakcjach przyrodniczych typu: pomnikowe dęby, mokradła, czy malownicze przesmyki między jeziorami. Ostatnim odwiedzonym miejscem była wyspa Edwarda, już w samym Zaniemyślu. Można się tam dostać pokonując pieszy most pontonowy- fajna spawa. W znajdującym się tam punkcie gastronomicznym skonsumowałem regeneracyjny napój na bazie ekstraktów z chmielu i pełen sił ruszyłem dalej.

Zaniemyśl Wyspa Edwarda
Zaniemyśl – Most na wyspę Edwarda

Żerkowsko-Czeszewski Park Krajobrazowy

Park utworzony został, aby chronić krajobraz przebiegającej tutaj pradoliny Warszawsko-Berlińskiej. Chwilę poszukałem i zgłębiłem temat o co właściwie chodzi z tymi pradolinami. Coś mi się zdaje, że było to mówione na lekcji geografii, ale tematy geologiczne jakoś nie były wtedy w moim centrum zainteresowań. A sprawa jest dość prosta. Kiedyś było tutaj zimniej. Tak zimno, że śnieg padał nie tylko w Wielkanoc, ale przez cały rok. Tego śniegu napadało tak dużo, że nie przewaliła by go nawet najmocniejsza pługopiaskarka. Właściwie to nie wiem co by sobie mogło z nim poradzić, bo po jakimś czasie z tego śniegu utworzyła się gruba warstwa lodu (zwana lodowcem). W niedalekich okolicach miała ona już od 400 do 1000 metrów grubości. Taki lód swoje waży, więc pod nim panuje bardzo wysokie ciśnienie. W takich warunkach zaczyna się on topić już w temperaturze poniżej zera. Ta woda, gdzieś się musi podziać. Normalnie popłynęła by sobie na północ do Bałtyku, ale w tamtą stronę nie za bardzo mogła, bo przecież nie miała by gdzie wypłynąć. Tam warstwa lodu była jeszcze grubsza, bo dochodziła do 1600 metrów. Więc woda przeciskała się na południe, rzeźbiąc w terenie różne bruzdy, przy okazji niosąc ze sobą materiał osadowy na moreny, kemy i inne ozy (te miałem okazję oglądać dzień wcześniej w Wielkopolskim Parku Narodowym). Jak już wydostała się na powierzchnie to płynęła sobie dalej tworząc koryto, które teraz nazywamy pradoliną. Ta konkretna, Warszawsko-Berlińska powstała podczas zlodowacenia północnopolskiego, które skończyło się około dwanaście tysięcy lat temu. Wody płynące doliną ostatecznie uchodziły do morza, gdzieś na wysokości obecnego Hamburga.

Ale długi wstęp do prezentacji parku krajobrazowego. A mogłem po prostu napisać, że to jest teren pagórkowaty, przecięty rzeką. „Gdzie pola malowane zbożem razmaitem, bursztynowy świeżop, gryka jak śnieg biała. Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała”. Ten cytat pasuje do sielankowego krajobrazu tych ziem, ale też do znajdującego się tu muzeum Adama Mickiewicza w pałacu Śmiełowie. Sam poeta zatrzymał się tutaj tylko na kilka tygodni 1831 roku, gdy trwało powstanie listopadowe. Podróżując w trybie incognito wiózł ze sobą pisma od Legacji Polskiej w Paryżu dla Rządu Narodowego. Tak sobie najpierw pomyślałem- to nieźle mu się spieszyło z dostarczeniem przesyłki. Takiego kuriera to bym nie wynajmował. Ale sytuacja jest bardziej złożona. W Śmiełowie dotarła do niego informacja o upadku obrony Warszawy przed wojskami rosyjskimi, więc już nie miał po co jechać dalej. To sobie chłopina został na dłużej. Uważa się, że niektóre motywy z Pana Tadeusza były inspirowane pobytem poety w tym miejscu. We wnętrzach pałacu znajdzie się też coś dla innego Pana Tadeusza- tego z Torunia: loża i ołtarz masoński.

Nadwarciański Park Krajobrazowy

Gdy wjeżdżałem do parku na horyzoncie za rzeką widziałem miasto Pyzdry. Panorama miasta rewelacyjna- tylko, że ja widziałem ją z dość daleka, więc zrezygnowałem ze zrobienia zdjęcia ilustrującego. Ale na szczęście sytuacja została uratowana, bo na swojej drodze spotkałem pomnik z tablicą informacyjną, której fragment zamieszam poniżej. Kto lepiej mógłby oddać wspomniany wcześniej widok na miasto niż sam Juliusz Kossak. Umieścił go w kontekście historycznym jednej z większych bitew z oddziałami carskimi w czasie powstania styczniowego 1863. Pierwszy wystrzał armatni uszkodził stojącą w polu sosnę. Widocznie Wojciech Głowacki nie zdążył jeszcze podbiec, aby zgasić ląd działa. Albo po prostu nie walczył on w tej bitwie. Ale na pewno walczyli inny kosynierzy, którzy w głównej mierze przyczynili się do zwycięstwa armii polskiej. Sama „zraniona sosna” stała tutaj jeszcze do 1989 roku, kiedy to została zwalona przez wichurę. Niedługo po tym wybudowano na jej miejscu betonowy pomnik.

Moja dalsza droga przebiegała przez tereny, które są kwintesencją nadwarciańskich klimatów: szuwary, starorzecza, bezkresne łąki i pastwiska. Nazwy wsi jak Wrąbczynkowskie Holendry, Ciążeńskie Holendry sugerują, że na tych podmokłych terenach osiedlali się przybysze z kraju, w którym znają się na melioracji. Ciekawe jak radzili sobie z komarami, bo te nie bały się mnie ciąć nawet w słońcu. Swoje siedliska znajdują tutaj też liczne gatunki ptaków i płazów. Sam osobiście niechcący wypłoszyłem siedzącego na jednym z drzew orła.

Nadwarciański Park Krajobrazowy
Rozlewiska Warty
Nadwarciański Park Krajobrazowy wierzba

Nocleg

Zbliżał się wieczór, więc powoli zacząłem rozglądać się za miejscem do spania. Co okazało się dość trudne. Nie wspominałem wcześniej, że po drodze zgubiłem swoją matę do spania- co zawężało w pewnym stopniu wybór miejscówki. Założyłem, że poszukam podłoża, które nie musiało być nawet specjalnie wygodne, ale żeby tylko nie ciągło mi chłodem po plecach. Myślałem nawet o jakimś pustostanie, ale w tej Wielkopolsce coś ich było mało. W łódzkim jakoś łatwiej takie znaleźć. Więc został mi las. Gdzie się nie zatrzymałem to niczym kosynierzy pod Pyzdrami atakowały mnie komary. Teraz już mam na swojej wyjazdowej „check-liście” środek odstraszający insekty, ale wtedy jeszcze nie miałem. Jechałem więc dalej, aż zapadł zmrok. Koniec końców, koło godziny dwudziestej drugiej komary poszły spać, a ja mogłem spokojnie rozłożyć się w z obozowiskiem. Muszę przyznać, że brak maty do spania mi zupełnie nie przeszkadzał- na tym leśnym runie było mi bardzo wygodnie. Mech niczym materac z najwyższej półki idealnie dostosował się do mojej anatomii. Jak zamknąłem oczy, tak otworzyłem dopiero rano. I wtedy odkryłem, dlaczego istnieje zasada, że miejsce obozowania powinno wybierać się za widoku. Dosłownie obok znajdował się stary cmentarz ewangelicki. Spodziewał bym się, że w nocy takie miejsce wygląda raczej jak z teledysku King Diamonda „Sleepless nights”, gdzie po północy na grobach zaczynają się odprawiać jakieś tańce. Ale okazało się, że można w takim miejscu znaleźć spokojny sen i to nie koniecznie wieczny. Teledysk zamieszczam niżej, a samego artystę gorąco polecam. Chociaż jego wizerunek sceniczny może nie każdemu od razu przypadnie do gustu. Ale wyróżnia się jedynym w swoim rodzaju głosem i przemyślanymi albumami koncepcyjnymi, które jako całość zawsze przekazują pewną opowieść.

Nocleg w lesie, bushcraft
Kind Diamond „Sleepless nights”
Kawałek drewna na mchu
A to kawałek drewna leżący na mchu.

Kościół ewangelicki

Droga

Jadąc dalej pomyślałem, że może jednak było by dobrze zabezpieczyć moją zimową jeszcze skórę przed pełnym wiosennym słońcem. I tutaj ciekawa obserwacja. W żadnym mijanym wiejskim sklepie z miniaturowym „działem kosmetycznym” nie znalazłem kremu do opalania. W jednym ze sklepów sprzedająca zrobiła nawet bardzo zdziwioną minę tak jak by pierwszy raz słyszała o takim wynalazku. Albo raczej pomyślała sobie: „Co za pajac”- przecież żaden rasowy rolnik nie używa tego typu rzeczy.

Kolejna obserwacja. Tam, gdzie tereny są podmokłe tam wsie mają w nazwie coś holenderskiego. I tu podam przykład: Zaspoł Przyrodniczo Krajobrazowy Lipickie Błota i leżące obok Lipicze-Olędry. I jak jestem przy tym miejscu, to muszę zarekomendować wszelakim rowerzystom gravelowym odcinek z Lipicz do Miłkowic nad Jeziorkiem. Super szutrowy odcinek.

Po minięciu tamy na Jeziorsku czułem się już prawie jak bym był w domu. No dobra, zostało mi jeszcze sześćdziesiąt kilometrów. Ale, że trochę dnia było przede mną to nie musiałem się już wcale śpieszyć.

Zadzim

Na terenie dworu w Zadzimiu byłem ostatnio jakieś dziesięć lat temu. Nawet zrobiłem podobne zdjęcia przepięknym alejom dereniowym. Ale park był całkiem zapuszczony, a do samego dworu można było wejść do środka przez wyłamane sztachety w drzwiach. Aktualnie dwór nadal nadaje się do remontu, ale został zamaskowany przez płótna z nadrukowaną fasadą budynku. Dzięki temu nie straszy w otoczeniu znakomicie zrewitalizowanego parku. Przybywa się w nim bardzo przyjemnie. Polecam!

Ostatnia prosta

Czas na słowo posumowania. To były intensywne trzy dni- wypełnione po brzegi atrakcjami. Ale po powrocie do domu nie byłem zmęczony. Powiedział bym nawet, że byłem nawet głodny następnych wrażeń. Wydaje mi się, że każde z pokazywanych miejsc zasługuje na jeszcze dłuższy komentarz. Wiele ciekawych miejsc po drodze z żalem pominąłem. Nawet myślałem zacząć się o nich rozpisywać, ale może lepiej po prostu tam jeszcze wrócę.

To tyle, zapraszam do lektury kolejnych relacji.

One Comment

  • Michał Gogogo

    Szacun za wiedzę ( zainreresowanie) geomorfologiczną … lubię lubię 🙂
    … To prawie przespałeś się w dołku grobowym 😀 ten to by sie dopiero ułożył anatomicznie do ciałka 😀
    Super rajza 🙂

Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Polityka prywatności.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close