Czy byłeś kiedyś w Kutnie?
Data: sobota 10 grudnia 2021
Tak zwany „Dzień z urban exploration”, chodził mi po głowie od jakiegoś czasu. Tak samo koleżance Gosi, która dołączyła do mnie podczas tego wypadu. Mnie dodatkowo motywowała chęć odhaczenia miejsc, które już od dawna miałem pozaznaczane jako do odwiedzenia. A, że zima to dobry czas na realizację takich projektów- bo przecież z pogody i tak się nie skorzysta- wystarczyło zsynchronizować terminy i w drogę.
Jako cel obraliśmy powiat kutnowski. Na rozgrzewkę zatrzymaliśmy się w miejscowości Strzelce. Miejscowość, którą często mijałem jadąc w kierunku Płocka. Rzuca się tu w oczy dość masywny neogotycki kościół z początku zeszłego wieku. Jak podejść do niego bliżej to kryje w sobie dość dużo ciekawych detali. Zaraz obok znajduje się prężnie działający ośrodek hodowli roślin. Zajmuje on tereny po dawnym folwarku. Wystarczy zajrzeć do Roczników Gospodarstwa Wiejskiego Władysława Grabskiego z 1853r, żeby dowiedzieć się, że już w czasach Królestwa Kongresowego był jednym z najbogatszych i wzorowo prowadzonych majątków na tych terenach. I jak widać tak zostało do dzisiejszych czasów. Za uprzejmością Pana stróża mogliśmy nawet wejść za bramę (z zakazem robienia zdjęć). Znajduje się tu wiele budynków, które pamiętają początki prowadzonej tu działalności gospodarczej. Wśród nich najbardziej wyróżnia się zabytkowy neorenesansowy pałac. W prawdzie w założeniach wypadu mieliśmy zwiedzać miejsca opuszczone, ale dobrze jest zobaczyć, że tego typu obiekty nie popadają w ruinę.
Następnym etapem wyprawy był audyt gminnych ośrodków oświatowych. Odwiedziliśmy losowo wybraną szkołę, aby sprawdzić jak działa w trudnym czasie pandemii. Okazało się, że jednostka przeszła na nauczanie zdalne i nie ma w niej uczniów, ani nauczycieli. Szkolne podwórko zarosło krzakami, a w nieogrzewanych pomieszczeniach hulał wiatr. Nie wiem jak oni to ogarną, gdy będą mieli znów przyjąć uczniów.
Wycieczkę do powiatu kutnowskiego można by uznać za niebyłą, bez odwiedzin jego stolicy. Ja chciałem tu zobaczyć słynny zrewitalizowany Plac Wolności. Jako, że został bardzo negatywnie zrecenzowany przez specjalistów z zakresu urbanistyki, chciałem wyrobić swoje własne zdanie. No i muszę przyznać, że moja opinia jest zbieżna z tym co o nim wyczytałem. Powoli przyzwyczajam się do wszechobecnej „betonizacji”. Ale tutaj dodatkowo powstały pawilony usługowe, które początkowo wziąłem za szalety miejskie. Z pozytywnych aspektów to w jednym z nich działa bardzo dobra kawiarnia. Z kutnowskich atrakcji odwiedziliśmy jeszcze kiermasz świąteczny na sąsiadującym Placu Józefa Piłsudskiego. Nie mogło też zabraknąć wizyty na dworcu kolejowym- tym osławionym w piosence zespołu Kult „Polska”. Po remoncie nie już tak brzydko i brudno, że pękają oczy. Warto tutaj przytoczyć jeszcze jeden fragment piosenki z Kutnem w muzyce polskiej:
Miła, czemu jesteś taka smutna,
Andrzej Rosiewicz – Podróż poślubna do Kutna
gdy jedziemy już do Kutna złączyć nasz los?
Pomyśl – kiedy już będziemy w Kutnie,
może będzie jeszcze smutniej? Tak dzień i noc.
Ci artyści to się chyba na to miasto uwzięli. Tak samo jak twórcy przysłów:
Jak Ci smutno, jedź do Kutna, no bo w Kutnie jeszcze smutniej.
Zasłyszane od @potrzebne.nie.skreslac
To tyle nabijania się z Kutna. Mimo, że trochę namarudziłem, to mi się odwiedziny podobały i polecam się tu wybrać. Są też jeszcze dodatkowe powody, o czym zaraz.
Na dalszy etap wycieczki przewidziane było jeżdżenie po mniejszych wioskach w poszukiwaniu dworów i pałaców. Ale niespodziewanie pojawił się pewien „game changer”. Wielki młyn KZM Kutno. Przyznam się, że nie wiedziałem o jego istnieniu. W sumie nie jest wyszczególniony w żadnym z przewodników po województwie łódzkim, więc czuję się usprawiedliwiony z mojej niewiedzy. Jak się pod nim zatrzymaliśmy to oczy nam się szkliły z niedowierzania jaki fajny kąsek do zwiedzania się trafił. Szybka ocena wielkości obiektu i już wiedzieliśmy, że wszystkie dalsze plany można anulować. To będzie atrakcja na którą zejdzie nam reszta dnia.
Na kompleks składa się budynek silosów, młyn, czyszczarnia, kaszarnia i magazyn. Chodzenia wystarczy, żeby osiągnąć dzienny cel kroków. Wszystkie sale ekspozycyjne są dostępne dla zwiedzających. Najbardziej ucieszyłem się, że można było wejść na dach z miniaturą wiatraka. Bardzo fajny detal. Dodatkowo rozciągał się stąd widok na całe spowite szarością zimowego dnia Kutno. Oj, chyba znów niechcący nawiązuje do tego, że w Kutnie jest smutno. No nic, koniec tego! Lepiej już zaproszę na spam zdjęciowy, bo trochę materiału się uzbierało.



Zazwyczaj udaje mi się znaleźć jakieś informacje o działalności zakładów, które zwiedzam. A tutaj w internecie cisza. No może poza archiwalnym ogłoszeniem sprzedaży samochodu dostawczego z zabudową KZM Kutno. Z ostatnich czasów działalności młyna został walający się na podłodze baner z napisem „AKCJA-PROTESTACYJNA”. Upadek zakładów młynarskich nie jest odosobniony. Mogę tu zacząć wymieniać od małych młynów, które często widuje się przejeżdżając przez wsie. Właściwie prawie wszystkie są nie używane. Tamte zostały wyparte przez takie duże zakłady jak ten, który zwiedzałem. Ale i te większe zakłady też ostatnio padają jak muchy. Znalazłem takie zestawienie ilości młynów (tu akurat w powiecie sieradzkim) w materiale wiadomości TVP3.
Ilość pracujących młynów | Warta | Zduńska Wola | Sieradz |
Kilka lat temu | 4 | 3 | 2 |
Dzisiaj (rok 2022) | 2 | 1 | 0 |
Tej tabeli nie trzeba nawet przedstawiać na wykresie, żeby zauważyć pewien trend zmian. Niby powinienem się cieszyć, bo będzie co zwiedzać, ale jakoś mi nie do śmiechu. Powód zamknięcia zakładów jest zawsze ten sam: nie opłacalność działalności. A czemu? Bo pewno, gdzieś produkują taniej. Przecież ludzie tą mąkę jak potrzebowali, tak potrzebują dalej. No chyba, żeby rozważyć teorię wielkiego spisku lobby bezglutenowego. Ale ją wym jednak wykluczył.

Pod koniec zwiedzania młyna powoli zaczął już zapadać zmrok. Przyznam się, że na kutnowskiej liście miałem jeszcze jedno miejsce- starą parowozownię. Miejsce z niesamowitym, powiedział bym amfiteatralnym klimatem. Po więcej szczegółów co to za miejsce odsyłam na rewelacyjny blog 40latidopiachu (link do wpisu). Przynajmniej nie muszę się rozpisywać, bo ktoś zrobił to za mnie. Podzielę się tylko jednym spostrzeżeniem. Na końcu dużej hali znajduje się wielkie okno. W relacji na podlinkowanym blogu widzę, że jego stalowa konstrukcja już się posypała. Wygląda na to, że byłem jednym z ostatnich, którzy zrobili jej zdjęcia w takiej formie. Mógłbym powiedzieć, że zwiedzając takie miejsca trzeba szczególnie uważać. Ale chyba wiem co bym zrobił jak by się zawaliła, gdy byłem akurat pod nią. Powiedział bym: „AAaaaa…”.
Na zakończenie powiem tyle. Takie to Kutno smutne, ale cały dzień nie udało się z niego wyjechać.
Dziękuję i zapraszam do lektury następnych postów.

2 komentarze
MP
Fajny blog i super zdjęcia. Tylko plizzzz, pisze się Piłsudskiego.
Adam Twardowski
Poprawione 🙂